Kiedy miał cztery latka zamieszkał tuż pod Wawelem. Na końcu ulicy Kanoniczej w oficynie Domu Długosza pracownię rzeźbiarską miał jego ojciec Franciszek. Chłopiec mieszkał w tym przesiąkniętym historią miejscu przez siedem lat. Ten czas odcisnął głębokie piętno na jego duszy i twórczości. Dom Długosza miał bardzo bogatą ponad pięćsetletnią historię. Przetrwał wszystkie zawieruchy i pożary, jakie spadały na Kraków. W ciągu wieków przewinęło się przez to miejsce mnóstwo wybitnych osobistości, m.in. od 1450 roku przez trzydzieści lat mieszkał tu Jan Długosz i tu powstały jego najwybitniejsze dzieła. Z okien pracowni ojca mały Staś widział wzgórze wawelskie, katedrę i mury królewskiego zamku. Była to dla przyszłego artysty lekcja narodowej historii i odkrywanie świetności dawnej Polski. W samej pracowni poczesne miejsca zajmowały dwa potężne pnie lipowe, z których ojciec poety miał wyrzeźbić posągi św. Wojciecha i św. Stanisława do katedry wawelskiej. Nigdy ich jednak nie wykonał. Sam poeta nigdy nie zapomniał tego miejsca. Cztery lata przed śmiercią napisał piękny wiersz zaczynający sie od słów: „U stóp Wawelu miał ojciec pracownię,/ wielką izbę białą wysklepioną,/ żyjącą figur zmarłych wielkim tłumem;/tam chłopiec mały chodziłem, co czułem,/to później w kształty mej sztuki zakułem.” Okres dziecinstwa "u stóp Wawelu" był dla artysty czasem wspaniałych odkryć ale i wielkich tragedii. Tu zmarł jego młodszy braciszek Tadzio. Rok po nim zmarła tu na gruźlicę jego mama. Osamotniony ojciec zaczął pić i wpadł w nałóg. Stasia oddał na wychowanie rodzinie zmarłej żony, a sam stoczył się zupełnie i zmarł w przytułku dla ubogich.
Więcej informacji, ciekawostek i materiałów na temat Stanisława Wyspiańskiego szukaj na dalszych stronach naszego serwisu.